NIE DLA MNIE JUZ NA PRZERWIE Nie dla mnie już na przerwie ten huk i tłok Nie dla mnie już katakumb tajemmny mrok Już Potoczka zła duszka nic nie szepta do uszka Już nie dla mnie Juliuszka w czytelni wzrok Nie dla mnie już na półce ten zdechły mech Nie dla mnie już fantomu ostatni dech Nie dla mnie ta amina, walina, formalina Nie dla mnie ta kantyna, i dzwonka śpiew I dzwonka śpiew! To nie do wiary, że niedawno tak to było Wciąż słyszę wokół "Och, znów jesteś, jak to miło!" A gdy pytali, czemu tutaj wciąż przychodzę Mówiłem: sprawy, sentymencik, czy po drodze Lecz w głębi duszy z tęsknoty schnę I serce pęka, gdy wiem już, że... Nie dla mnie już na przerwie ten huk i tłok Nie dla mnie już katakumb tajemmny mrok Już Potoczka zła duszka nic nie szepta do uszka Już nie dla mnie Juliuszka w czytelni wzrok Już nie dla mnie dżul, tesla, herc, wolt i wat Nie nade mną już wisi gunitów bat Nie dla mnie te fotony, te einsteiny i newtony Już nie dla mnie miliony złowrogich dat! A ty, Auguście, pomyśl w dogodniejszej porze O tym, co już bez ciebie przeżyć dnia nie może - Boże! Nie dla mnie już na półce ten zdechły mech Nie dla mnie już fantomu ostatni dech Nie dla mnie ta amina, walina, formalina Nie dla mnie ta kantyna, i dzwonka śpiew I dzwonka śpiew! |
JUŻ KĄPIESZ SIĘ NIE DLA MNIE Już kąpiesz się nie dla mnie w pieszczocie pian Nie dla mnie już przy wannie odkręcasz kran Nie dla mnie już natryskiem zraszasz czary swe wszystkie Wiem, że czeka aż wyschniesz już inny pan Nie dla mnie już korzystasz ze stacji pomp Lecz choć ból w otchłań pcha mnie, ty kąp się, kąp Chcę, by schludność twa kwitła, kąpiel tobie nie stygła Choć podcięłaś mi skrzydła, strąciłaś w głąb! I tylko pomyśl w dogodniejszej porze O tym, co już przez ciebie kąpać się nie może - Boże! Już kąpiel twa nie dla mnnie, nie dla mnie plusk Każda kropla w twej wannie mój drąży mózg Smukłe ciało, trąc frotem, nie pamiętasz już o tem Jak czekałem z łopotem spragnionych ust Spragnionych ust! To nie do wiary, że niedawno tak to było W słuchawce głos "Kochany dzwonisz, jak to miło!" A gdy pytałem, czy to z kranu gdzieś tak siąpie Mówiłaś "Tak, bo ja się często kąpię" Tak jeszcze wczoraj powiedziałabyś Ach, jeszcze wczoraj - bo już dziś Już kąpiesz się nie dla mnie... |
Jeżeli kochać to nie indywidualnie Jeżeli kochać, jeżeli kochać... Jeżeli kochać to nie indywidualnie Jak się zakochać to co najmniej we dwie Czy platonicznie pragniesz go, czy wręcz letalnie Niech uczucie to obydwie nas rwie Bo pojedynczo się z nim żadna nie upora Lecz nas są setki, on jeden, nasz wódz Trzeba współpracy, by ubóstwiać dyrektora Więc wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I... wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc 1. Bo sama gdy w zmysłów trwasz zawierusze To wszystek czas ci pochłonie i zdrowie Lecz gdy z oddaną kompanią, to tuszę Że tylko w połowie Wniosek: Jeżeli kochać, jeżeli kochać, jeżeli kochać Jeżeli kochać, to bez zbędnych desperacji Dyrekcję wespół uwielbiać jest lżej Co niebezpieczne, kiedy brak kooperacji Z koleżanką niebezpiecznym jest mniej Bo pojedynczo się z nim żadna nie upora Lecz nas są setki, on jeden, nasz wódz Trzeba współpracy, by ubóstwiać dyrektora Więc wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I... wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc 2. A gdy odrzuci się kiedyś okrutnie Na przerwie minie z kamiennym obliczem Ach, dla samotnej to cios, aż zadudni Dla dwóch zaś - to prztyczek Wniosek: Jeżeli kochać, jeżeli kochać, jeżeli kochać Jeżeli kochać to nie indywidualnie Jak się zakochać to co najmniej we dwie Czy platonicznie pragniesz go, czy wręcz letalnie Niech uczucie to obydwie nas rwie Bo pojedynczo się z nim żadna nie upora Lecz nas są setki, on jeden, nasz wódz Trzeba współpracy, by ubóstwiać dyrektora Więc wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I... wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc |
Jeżeli kochać to nie indywidualnie Jeżeli kochać, jeżeli kochać... Jeżeli kochać to nie indywidualnie Jak się zakochać to tylko we dwóch Czy platonicznie pragniesz jej, czy już sypialnie Niech w uczuciu wspiera wierny cię druh Bo pojedynczo się z dziewczyną nie upora Ni dyplomata, ni mędrzec, ni wódz Więc drugiego sobie dobierz amatora I wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I... wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc I wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc 1. Bo kiedy sam w zmysłów trwasz zawierusze To wszystek czas ci pochłonie i zdrowie Lecz gdy z oddanym kolegą, to tuszę Że tylko w połowie Wniosek: Jeżeli kochać, jeżeli kochać, jeżeli kochać Jeżeli kochać, to dlaczego nie z kolegą Dziewczynę wespół uwielbiać jest lżej Co niebezpieczne dla miężczyzny :) samotnego To z kolegą niebezpiecznym jest mniej Jeżeli kochać to nie indywidualnie... 2. A kiedy rzuci cię w szczęścia południe Kobieta z pięknym bezdusznym obliczem Dla samotnego to cios, aż zadudni Dla dwóch zaś - to prztyczek Wniosek: Jeżeli kochać, jeżeli kochać, jeżeli kochać Jeżeli kochać to nie indywidualnie... |
PRZEKLNĘ CIĘ J.J.: To nie była osoba łatwa Oj, niełatwa, i co do tego Potrafiła tę rzecz zagmatwać Aż do stopnia niesłychanego Aż gdy pewien raz niespodzianie Mniej fortunnie powiodła mnie droga Ktoś mnie nagle pociągnął za ramię I przy uchu zabrzmiała przestroga J.Lu: Przeklnę cię Dobiorę się do skóry Przeklnę cię Bo patrzysz na mnie z góry Przeklnę cię W przekleństwa mym potrzasku Niegrzeczny młodzieniaszku, wkrótce znajdziesz się Przeklnę cię Litości ani szczypty! Przeklnę cię I twoje głupie skrypty Przeklnę cię I już się nie obronisz W Paryżu, w Kolonii przekleństwo me gonić będzie cię Przeklnę cię, przeklnę cię J.J.: Ja rozumiem, mój przyjacielu Widzisz dobrze, ku swej udręce Że choć w klasach nauczasz wielu To humanów być mogło... więcej Lecz pomimo twych dropsów, my wszyscy Całkiem zgodni jesteśmy w tej sprawie Żeś ty przecież jest SYMPATYCZNY No, a jeśli ci nastrój poprawię... Przeklnij mnie Litości ani szczypty Przeklnij mnie I moje głupie skrypty Przeklnij mnie Nie mogłem zrobić podlej Niczym mnie nie oblej, a raczej przeklnij mnie Przeklnij mnie Przekleństwo cię pokrzepi Przeklnij mnie Donosów tylko nie pisz Przeklnij mnie (?) .... |
PRZEKLNĘ CIĘ To nie była dziewczyna łatwa Oj, niełatwa, i co do tego Potrafiła tę rzecz zagmatwać Aż do stopnia niesłychanego A gdy wreszcie zmysłów pociskiem Na orbitę mknąłem rozkoszy Pośpieszyły usta jej bliskie Ostrzeżenie takie wygłosić Przeklnę cię Jeżeli mnie porzucisz Przeklnę cię Gdy się ku innej zwrócisz Przeklnę cię Jeśli postąpisz podle Dziś się za ciebie modlę, jutro przeklnę cię Przeklnę cię I twoje wiarołomstwo Przeklnę cię I twoje z nią potomstwo Przeklnę cię I już się nie obronisz W Paryżu, w Kolonii przekleństwo me gonić będzie cię Przeklnę cię, przeklnę cię Wykrakała, oj wykrakała Że spełniło się do do słowa I poczułem, że chociaż pałam To przyczyna pałania nowa Więc do tamtej w żalu i skrusze Sam się zgłaszam, smutny szalenie Bywaj zdrowa - ja z inną już muszę A ty zgodnie z twym przyrzeczeniem Przeklnij mnie! Ja sam jestem winien temu Przeklnij mnie Od dziś się za mnie nie módl Przeklnij mnie Nie mogłem zrobić podlej Niczym mnie nie oblej, a raczej przeklnij mnie Przeklnij mnie Przekleństwo cię pokrzepi Przeklnij mnie Donosów tylko nie pisz Przeklnij mnie Lecz ugodź słowem żwawszym Nie w biurze, w teatrze Intymnie już raczej przeklniej mnie Przeklnij mnie, przeklnij mnie A żebyś wiedział, przeklnę cię!... i tak dalej :) |
ADDIO WAM ROZTWORY Minął sierpień, minął wrzesień Znów październik, i ta jesień Do kieszeni nagle indeks mi wrzuciła Nie żałuję szkolnych dzionków Strzykw, śluzowców, plekodontów(?) Lecz jednego, jedynego jest mi żal Addio wam, roztwory! Addio, ulubione! Kolory urokliwe i jedwabiste szkło Nadchodzą złe wieczory Na sekcjach zwłok spędzone A tam już nie odnajdę nic prócz HCHO Choć wiem, że mieć ja będę Trupy, preparaty - już wolałbym gryzący dym Czy te rażące aromaty Addio wam, roztwory! Addio, utracone! Przez długie złe miesiące, ach, o was będę śnił Owszem, były te kobiety Anielice, co sekrety Zlewek, kolbek i probówek mi odkryły (Lecz) Los bieg zmienia bez litości Niczym chrom wartościowości I zamknęły do pracowni drzwi na klucz spoken(bardzo rozpaczliwie): "A za tymi drzwiami, one, moje ukochane..." - czy coś w tym stylu... Addio wam, roztwory... |
ADDIO POMIDORY Minął sierpień, minął wrzesień Znów październik i ta jesień Rozpostarła melancholii mglisty woal Nie żałuję letnich dzionków Róż, poziomek i skowronków Lecz jednego, jedynego jest mi żal Addio pomidory! Addio ulubione! Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół Nadchodzą złe wieczory Sałatki nie jedzonej Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej w pół Cóż więc, że jeść ja będę Zupy i tomaty - gdy czuję wciąż wasz świeży miąższ W te witaminy przebogaty Addio pomidory! Addio utracone! Przez długie złe miesiące wasz zapach będę czuł Owszem, była i dziewczyna I miłości pajęczyna Co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał Porwał dziewczę zdrady poryw I zabrała pomidory Te ostatnie, com schowane przed nią miał |
Raz była pani biolog Ciach dylu dylu, ciach dylu dylu.... Raz była pani biolog Ach słodka niczym miód O tak, o tak, o tak, o tak Ach słodka niczym miód Niewinnie pożyczała Największy z sejfu skarb... Raz belfer, postrach szkoły Przyłapał na tym ją Ach, coś ty uczyniła Tyś serce me zraniła Szkaradnym czynem twym Rzutniku, ach rzutniczku Jak zetrzeć z twej powierzchni Te wstrętny fingerprint? Wtem nagle, anioł z nieba Tak piękna jak Helena Szalenie rzadka rzecz Z rzutnikiem za pazuchą Opuścił anioł ich Jest morał w tej legendzie Lecz nie pamiętam go |
DZIEWICA ANASTAZJA Dziewica Anastazja Królewska córa to Raz ojciec, król bezbożny Na modłach zastał ją Przynieście mi tu zaraz Miecz ze zbrojowni mej Za pierwszym ciosem miecza Nie spadła głowa jej Za drugim Anastazję Pozbawił głowy miecz Zstąpiły dwa anioły Szalenie rzadka rzecz W obliczu tego cudu Bezbożnik krzyknął: ach Jest morał w tej legendzie Lecz nie pamiętam go |
KARPATKA Z rozkoszy tego świata ilości niepomiernej Tę my, buraczki, będziem, wspominać zawsze wiernie I nieraz się po latach pomyśli z rozczuleniem O cieście delikatnym i budyniowym kremie Bo póki z tobą, z tobą nam być Póty jak w niebie, jak w niebie nam żyć Karpatko karpatko, karpatko Tak wdzięczni, że nas czułą obdarzasz życzliwością O tobie będziem marzyć, wzruszeni twą słodkością I syci we dwójnasób, otrzemy łzę ukradkiem Skończyło się - piorunem - i nie ma już karpatki Ach, życie straci, straci swą treść Kiedy nie będzie nam wolno już jeść Karpatki karpatki...ach |
HERBATKA> Z rozkoszy tego świata ilości niepomiernej Zostanie nam po latach herbaty szklanka wiernej I nieraz się w piernatach pomyśli w porze nocnej Trudno, lecz - herbata, herbaty szklanka mocnej Bo póki ciebie, ciebie nam pić Póty jak w niebie, jak w niebie nam żyć Herbatko herbatko, herbatko (...) Tak wdzięczni, że nas darzysz pod koniec już sezonu O tobie będziem marzyć, twój zapach czule chłonąć A potem syci woni, poprzestaniemy na tym Bo doktór nam zabroni picia mocnej herbaty Ach, po co, po co, po co nam żyć Kiedy nie będzie nam wolno już pić Herbatki Herbatki... ach |